Tobas de Colores, Barranco de Guayadeque oraz Agüimes – informacje praktyczne

Barranco de las Vacas wraz ze słynnym Tobas de Colores oraz Barranco de Guayadeque, czyli dwa sąsiadujące ze sobą wąwozy zasługują na całkiem osobny post. Właśnie tam pojechaliśmy na naszą pierwszą wycieczkę i od razu zakochaliśmy się w kanaryjskich krajobrazach.

Dzień zaczęliśmy od Barranco de las Vacas. Chcieliśmy zobaczyć słynne Tobas de Colores, czyli formacje skalne przypominające amerykański Kanion Antylopy. Z artykułów znalezionych w internecie wiedzieliśmy, że ciężko jest zaparkować oraz znaleźć samo zejście do wąwozu, dlatego specjalnie dla Was przygotowałam mapkę, na której zaznaczam, gdzie my zaparkowaliśmy, a gdzie można zejść na dół do wąwozu. My zaparkowaliśmy samochód, tam gdzie zaznaczyłam, ale początkowo nie zauważyliśmy ścieżki prowadzącej na dół, więc przeszliśmy ulicą w miejsce zaznaczone po prawej stronie (ok 500 m drogą). Potem już należy podążać kamienistą ścieżką w stronę tunelu pod drogą, który jest jednocześnie wejściem do dalszej części wąwozu. Sama trasa nie jest długa, ale bardzo wyboista, więc dobre buty są pożądane. My po drodze spotkaliśmy ledwie kilka osób, ale w samym Tobas de Colores akurat odbywała się profesjonalna sesja zdjęciowa, więc niestety nie mogliśmy zrobić zdjęć w „najlepszym” miejscu. Do samochodu wróciliśmy już ścieżką prowadzącą w lewo na mapie.

Naszym dzieciom bardzo się tam podobało. Gabrysia cały czas prosiła, żebym robiła zdjęcia, bo tam jest tak pięknie, a Adaś był naszym przewodnikiem tego dnia i nie pozwalał się nikomu wyprzedzić.
Chętni mogą oczywiście wejść do wąwozu dużo wcześniej i przejść jego dnem znacznie dłuższą trasę, ale jeżeli zależny nam tylko na tej części, to mam nadzieję, że przydadzą się nasze wskazówki 🙂

Tobas de Colores
Barranco de las Vacas

Kolejnym punktem naszego dnia był pobliski wąwóz Guayadeque, który słynie z dużej ilości domów wyrzeźbionych w skalnych jaskiniach. W wielu z nich dalej mieszkają ludzie, a w niektórych urządzono ciekawe restauracje. Więc jeżeli wybieracie się tam na wycieczkę, to koniecznie zjedzcie w jednej z nich. Wjeżdżając do wąwozu od strony Agüimes na pierwsze restauracje natkniemy się już po 5 km. My jednak radzimy pojechać do samego końca wąwozu (kolejne 4 km) i zjeść w jednej z tamtych restauracji (my jedliśmy w Tagoror) oraz przejść się krótkim (0,5 km) okrężnym szlakiem Sendero Montaña las Tierras, który poprowadzi nas m.in. do urokliwego sklepiku z pamiątkami i lokalnymi wyrobami. Jeżeli mamy więcej czasu (siły i ochoty) możemy ruszyć dalej szlakiem w stronę Pico del las Nieves (trasa na szczyt to kilkanaście km, ale możemy podejść chociaż kawałek).

Sendero Montaña las Tierras
Sklepik z lokalnymi wyrobami
Bar-Restaurante Tagoror

Naszym ostatnim punktem dnia było niewielkie miasteczko Agüimes, które leży u wejścia do obu wąwozów. My zatrzymaliśmy się niedaleko kościoła św. Sebastiana i Plaza del Rosario. Przespacerowaliśmy się urokliwymi uliczkami miasta szukając co kolejnych rzeźb z brązu: spotkaliśmy osiołka, wielbłąda, muzykantów, tańczącą parę i inne. Potem zaopatrzeni w lody i ciastka z Dulceria Brasil, znaleźliśmy plac zabaw 🙂 Idealna wycieczka na pół dnia!

Kościół św Sebastiana
Rzeźby na Plaza del Rosario

Możesz również polubić…

1 Odpowiedź

  1. FUKO pisze:

    Jak patrzy się na takie zdjęcia, to człowiek natychmiast chce się pakować i wyruszać w podróż 🙂 Pozdrawiamy!

Leave a Reply