Teneryfa południowa – najlepsze atrakcje nie tylko dla dzieci

Jako, że większość naszych wakacji na Teneryfie spędziliśmy na południu wyspy, tam też odkrywaliśmy różne miejscówki i atrakcje nie tylko dla dzieci. Ogólnie południe Teneryfy jest dużo bardziej turystyczne od północy i np. wszelkie parki wodne są zlokalizowane właśnie tam. My co prawda omijaliśmy szerokim łukiem miejsca takie jak Playa de las Americas, ale nie uniknęliśmy pokusy i zabraliśmy dzieci do Siam Parku, który został oczywiście okrzyknięty najlepszą atrakcją wakacji 🙂 Poza tym pływaliśmy statkiem pirackim po oceanie, odwiedziliśmy plantację bananów, zrobiliśmy kilka krótszych hików oraz wjechaliśmy na najwyższy szczyt Hiszpanii, czyli wulkan Teide. Jesteście ciekawi szczegółów?

Siam Park
Wg Trip Advisor najlepszy park wodny nie tylko w Europie, ale nawet na świecie! Nie wiem co na to parki wodne np. w Dubaju, ale my nie mamy porównania 🙂 Czy Siam Park jest faktycznie taki super? Wg nas na pewno warto zabrać tam dzieciaki! Chociaż w sumie nie wiem kto się lepiej bawił, Gabrysia czy ja? 🙂 Park jest przede wszystkim przepięknie położony i urządzony. Cały teren jest obsadzony piękną i bardzo zadbaną roślinnością, co powoduje, że bez problemu przenosimy się do innego świata. Wszystko jest czyste i zadbane, a zjeżdżalnie na pewno zapewnią adrenalinę dla całej rodziny. Dla najmłodszych zaplanowano osobny mini park Lost City (zdjęcie poniżej), gdzie dzieci w wieku przedszkolnym mogą szaleć bez ograniczeń. Jest nawet osobny kącik dla całkiem malutkich dzieci. Oprócz tego oczywiście jest kilkanaście zjeżdżalni różnego rodzaju, o różnym stopniu zaawansowania. Adaś z Tomkiem spędzili większość czasu jeżdżąc na pontonach w Jungle Snake, a ja w tym czasie zabrałam Gabrysię i Oskara i testowaliśmy większe zjeżdżalnie. Od razu mówię, że nie zaliczyliśmy wszystkich, bo jednak nie chciałam pchać dzieci poza ich strefę komfortu. Ale zabawa była na całego! Nie wiem ile razy wchodziliśmy pod górkę po schodach na szczyt zjeżdżalni, ale tyle kroków nie zrobiłam chyba żadnego innego dnia podczas urlopu 🙂
Warto zwrócić uwagę, że przy wejściu na każdą atrakcję jest tablica z informacją o wymaganym wzroście i wieku dziecka, które może zjechać na danej zjeżdżalni. My niestety zaraz na początku nie zwróciliśmy uwagi na taką tablicę i wynikowo po pół godziny stania w kolejce Adaś i Konrad zostali cofnięci z tatusiami i nie udało im się zjechać. Na szczęście obyło się bez większego płaczu 🙂
Obecnie oczywiście ze względu na covid, w parku wprowadzono szereg restrykcji. M.in. sprzedawane jest jedynie 30% biletów. I powiem tak, strasznych tłumów nie było, ale jeżeli to faktycznie było 30% pojemności parku, to nie wyobrażam sobie, co się tam dzieje w pełnym obłożeniu. My najdłużej staliśmy w kolejce 30 min, ale to zdążyło się nam tylko raz. Poza tym park informuje nas o matach dezynfekujących na wejściu (których nawet nie zauważaliśmy), o dezynfekcji piasku na plaży (serio?) oraz o obowiązku noszenia masek na terenie całego parku. Szczerze mówiąc, kiedy to przeczytałam, to pomyślałam, że ktoś zwariował, więc napisałam do parku zapytanie w tym temacie. W odpowiedzi uzyskałam informację, że maseczki to tylko w restauracjach, wc i sklepach. Rzeczywistości jednak okazała się zupełnie inna i …. wynikowo w maskach musieliśmy faktycznie być cały czas. W parku wodnym! Na zjeżdżalniach! Tzn, niby na zjeżdżalniach nie trzeba, ale stojąc w kolejce już tak 🙂 I choć na początku byliśmy tym faktem zszokowani, to po jakimś czasie było nam już wszystko jedno, a najważniejsza była zabawa. Na szczęście dzieci nikt nie ścigał za brak masek (a dorosłych już owszem).
Aktualne ceny, godziny otwarcia i spis atrakcji znajdziecie na stronie parku o TU.

Oglądanie delfinów na oceanie
Taki rejs mieliśmy w planie już w zeszłym roku na Gran Canarii, ale niestety wtedy się nie udało, bo prawie wszystko było zamknięte. Teraz też się zdawało, że jednak nie popłyniemy, bo wszystkie rejsy z Costa Adeje, które brałam pod uwagę (czyli te z dobrymi ocenami oraz certyfikatem Blue Boat) były już wykupione. Ale przy okazji naszej wycieczki do Los Gigantes znaleźliśmy Flipper Uno, który miał jeszcze wolne miejsca! Szukając tego typu rejsów nie brałam pod uwagę, że pojedziemy tak daleko, żeby wejść na statek, ale czego się nie robi dla zobaczenia delfinów na wolności?
Nie będę Was przekonywać, że Flipper Uno, to najlepsza opcja, ale na pewno jest warta polecenia i my byliśmy bardzo zadowoleni z ich oferty. Do wyboru są rejsy statkiem pirackim (jak na zdjęciu), albo mniejszą motorówką. Podczas dłuższych rejsów można zjeść lancz wliczony w cenę. My wybraliśmy 2-godzinny rejs, który miał w planie podziwianie delfinów w ich naturalnym środowisku oraz dla chętnych, kąpiel w oceanie w Zatoce Masca.
Jak widzicie, nie pokażę Wam imponujących zdjęć delfinów robiących akrobacje, ale uwierzcie mi, że za każdym razem kiedy udało nam się wypatrzeć parę delfinów wyglądających z wody, radość dzieci była nie do opisania. Dodatkową atrakcją była możliwość kąpieli w oceanie. I większość z nas z niej skorzystała. Zarówno Gabrysia jak i Adaś odważyli się wejść do tej lodowatej wody! Trochę problematyczne obecnie jest to, że załoga nie wydaje kamizelek ratunkowych osobom, które chcą popływać (bo nie maja możliwości ich dezynfekować, ale o tym zostaliśmy poinformowani wcześniej), więc Tomek obawiał się być sam w wodzie z dziećmi. Adaś i tak uciekł po kilka sekundach, a Gabrysia w końcu umie pływać, więc sobie świetnie poradziła! Wg dzieci to numer 2 wakacyjnych atrakcji 🙂

Plantacja bananów
Na Teneryfie wszędzie natkniecie się na plantacje bananów, a właściwie platanów, bo tak nazywane są te lokalne owoce. Niestety poza Wyspami Kanaryjskimi, Hiszpanią kontynentalną i Szwajcarią, nigdzie nie będziemy mogli ich skosztowac, bo niestety nie spełniają wymagań UE (też nie rozumiemy dlaczego). Patrząc na ilość plantacji, trudno sobie wyobrazić, że taka ilość bananów jest pochłaniana jedynie przez rynek krajowy, ale może Hiszpanie bardzo lubią je jeść?
Wiemy, że na wyspie jest kilka plantacji, które można odwiedzić, ale najbliższa nam była Finca Las Margaritas (z bardzo wysokimi ocenami na Google) i właśnie tam postanowiliśmy pojechać i zobaczyć jak się uprawia banany! Plantację można zwiedzać samodzielnie, a raz dziennie jest organizowane zwiedzanie z przewodnikiem (w tej samej cenie). Wg informacji jaką otrzymaliśmy, prezentacja przewodnika trwa ok 20 min, a w rzeczywistości Ana opowiadała nam o bananach przez godzinę. I ani przez chwilę się nudziliśmy! Dowiedzieliśmy się wielu ciekawostek nt. bananów, np. że to wcale nie drzewa, a trawa! Wiedzieliście o tym? Bananowce prawie nie mają korzeni i można bardzo łatwo je przewrócić, a do tego wszystkie rośliny są rodzaju żeńskiego 🙂
Po godzinnym spacerze po plantacji, przyszła kolej na degustację. Do smakowania dostaliśmy oczywiście banany, ale też gofio (takie lokalne słodycze z mączki robionej z różnych zbóż lub roślin strączkowych), banany suszone, dżem z bananów, wino z bananów, różne sosy (mojo) i inne smakołyki. Degustacja i oczywiście zakupy trwały chyba kolejną godzinę.
Jak dla nas punk obowiązkowy na Teneryfie!

El Teide
El Teide, czyli wulkan wnoszący się nad całą wyspą i równocześnie najwyższy szczyt Hiszpanie, to punk obowiązkowy dla każdego odwiedzającego Teneryfę. Na prawie sam szczyt można wjechać kolejką linową, a chętni mogą pieszo przejść całą trasę. O naszej wyprawie na El Teide oraz o innych szlakach na wyspie, które przeszliśmy, możecie przeczytać TU.

Los Gigantes
Los Gigantes, czyli Giganci, to masywne, majestatyczne skały wznoszące się znad oceanu na południowo-zachodowym wybrzeżu wyspy. Najłatwiej można je podziwiać z jednego z punków widokowych albo z plaży w Acantilados de Los Gigantes. Alternatywnie można wybrać się na wycieczkę statkiem i oglądać je z oceanu. My wynikowo mieliśmy możliwość podziwiać je z obu perspektyw. Z miejscowości Acantilados de Los Gigantes prowadzi szlak wzdłuż wybrzeża, który jest podobno dosyć trudny, ale oferuje piękne widoki.

Masca
Masca to malutka, urokliwa wioska położona w górach za zachodnim wybrzeżu wyspy. Zamieszkuje ją zaledwie ok 100 osób, ale odwiedza ją tysiące turystów. Droga do Masci z miejscowości Santiago del Teide jest bardzo kręta i wąska i nie polecam jej nikomu, kto ma chorobę lokomocyjną. Ten odcinek to zaledwie 5,2 km, ale przejechanie go może Wam zająć znacznie więcej niż 15 min. Z wioski Masca prowadzi na wybrzeże dolina zwana Barranco de Masca, która jest fantastycznym miejscem na wędrówkę. Ale ze względu na trudność szlaku nie jest on dostępny dla dzieci poniżej 8 roku życia Podobno istnieje możliwość zejścia doliną w dół i powrotu do cywilizacji zamówioną wcześniej łódką z zatoki Masca. W innym wypadku należy wrócić ta samą trasą pod górę 🙂
My w Masca zrobiliśmy sobie krótki spacer, napiliśmy się soku z granatu, zjedliśmy lody oraz zakupiliśmy lokalne mandarynki.

Jazda konna
To atrakcja nie dla każdego, ale i tak Wam o niej wspomnę. U nas tradycyjnie na przejażdżkę udała się Gabrysia z tatą.
Na południu Teneryfy jest co najmniej kilka stajni, które oferują przejażdżki konne oraz lekcje jazdy dla wszystkich, nawet dzieci. Poczatkujący mogą się wybrać na godzinny spacer, a bardziej zaawansowani nawet na całodzienną wycieczkę z lanczem na plaży (marzenie Gabrysi, ale jednak nie bardzo mieliśmy ochotę na 6 godzinną wycieczkę). My skorzystaliśmy z oferty stajni Juan Martin ze względu na dobre oceny i dogodne nam godziny.

O tym co warto zobaczyć na północy wyspy możecie przeczytać TU.

Możesz również polubić…

1 Odpowiedź

  1. 30 grudnia, 2022

    […] StyczeńRok 2022 powitaliśmy na Teneryfie. Normalnie nie mamy zwyczaju wyjeżdżania na urlop o tej porze roku, ale po raz kolejny nasi przyjaciele z Brukseli, przekonali nas do wspólnych wakacji. Co prawda sam wieczór Sylwestrowy nie należał do zbyt udanych, ale potem było już znacznie lepiej. Mieliśmy piękną letnią pogodę i udało nam się odwiedzić kilka na prawdę ciekawych miejsc, łącznie ze szczytem wulkanu Teide. A o tym co warto zobaczyć na Teneryfie, przeczytacie TU. […]

Leave a Reply