Dzień 11, Jedziemy do Nusa Dua, 25 września

Kolejny dzień rozpoczęty wcześnie rano. Śniadanie było już o 6, gdyż o 8.30 mieliśmy samolot z powrotem na Bali. Zapomniałam wcześniej napisać o ciekawostce ruchu kolejowego w Yogi. Mianowicie przy przejazdach kolejowych słychać sygnał ostrzegający przed nadjeżdżającym pociągiem. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że sygnał ten jest identyczny z sygnałem naszych karetek. Za każdym razem kiedy mijaliśmy zamknięty przejazd kolejowy szukałam w około karetek… Dziwne bardzo. I jeszcze odnośnie kasków motocyklistów. W Yogi już wszyscy jeździli w kaskach. No prawie wszyscy, bo dzieci nie. Nie wiem jak można chronić siebie, a swojemu małemu dziecku, które wieziemy ze sobą na motorze (co już samo wola o pomstę do nieba widząc sposób w jaki oni jeżdżą… Ale ok, rozumiem, tutaj nie ma samochodów tylko motory/skutery) nie założyć kasku….

Lotnisko w Yogyakarcie przypomina, jak to określił Tomek, dworzec PKS z lat 70-tych. To że samolot ma opóźnienie jest tak oczywiste, że nie warto nawet o tym poinformować…. Wynikowo była tylko godzina opóźnienia. Z tego co widziałam, to my nie mogliśmy startować, bo ciągle startowały i lądowały jakieś małe awionetki. Fajny kraj, gdzie prywatne małe samoloty maja pierwszeństwo przed rozkładowymi.

Na lotnisku w Denpasar czekał już na nas kierowca, który zawiózł nas do hotelu. Mieszkamy znowu w części willi z tarasem wychodzącym na basen.  A basen jest super. Woda cieplutka. I basen mały idealny dla Gabrysi. Mamy łazienkę otwartą na mini ogródek. Nie bardzo to rozumiem…. Dziś już spotkałam w łazience 15 cm jaszczurkę. I teraz się boje, że nam wejdzie do łóżka…. Albo Gabrysi nie daj Boże.

Na obiad poszliśmy do knajpy, która należy do właściciela naszego hotelu, więc jest bardzo polecana. I bardzo popularna. I droga niestety. Już widzimy, że Nusa Dua to nie Ubud i ciężko będzie dobrze i tanio zjeść. Większość hoteli tutaj ma all inculsive wiec ludzie nie potrzebują jeść na zewnątrz.

Jeszcze odnośnie poruszania się tutaj z wózkiem. O ile pisałam, że w Ubud było to bardzo ciężkie, to tutaj jest to absolutnie niemożliwe. Przynajmniej obecnie. Jakiś czas temu zaczęto budować nowe chodniki i teraz jest tak: 5 m chodnika 1-2 m dziury głębokiej na 10-40 cm. I tak cały czas. Chodnik, dziura, chodnik, dziura…. Super.

Jutro idziemy obczajać plażę. Ale niestety z tego co Tomek mówi (był biegać) to potwierdzają się opinie znajomych, którzy tutaj byli, że plaża jest kiepska 🙁 a widziałam piękne zdjęcia na necie…. Generalnie to wiadomo, że najpiękniejsza plaża jest w Polsce nad Bałtykiem 🙂 i teraz każdy mnie zapyta po co się pchałam na drugi koniec świata 🙂

IMG_0147 IMG_0160 IMG_0161

Możesz również polubić…

Leave a Reply