Koh Phi Phi, 10 listopada 2017

Po dwóch dniach nic nierobienia na Koh Lancie ruszyliśmy na wycieczkę na rajskie wyspy Phi Phi. Wykupiliśmy wycieczkę speedboatem w pobliskim biurze turystycznym mimo lekkich obaw jak zniosą ją Adaś i Konrad. Ale nasza chęć zobaczenia Niebiańskiej Plaży, na której wylegiwał się Leo DiCaprio zwyciężyła.

O 8 rano ruszyliśmy wraz z kierowcą w kierunku Saladan, skąd odpływały speedboaty na przeróżne wycieczki. Po kilkunastu minutach drogi zorientowaliśmy się, że zapomnieliśmy smoczków zarówno Adasia jak i Konrada. Trochę przerażeni postanowiliśmy nie zawracać do hotelu. Ale to okazało się małym problemem, kiedy w połowie drogi Emilka wykrzyknęła, że zapomniała stroju kąpielowego! Zapewniliśmy ją, że w Saladan na pewno uda jej się coś kupić na szybko. Ku naszemu zdziwieniu łodzie nie odpływały z portu, ale z plaży pośrodku lasu. Ale dla Emilki, jak sie okazało, nie ma rzeczy niemożliwych. Dorwała i przekupiła kierowcę tuktuka, który w ciągu zaledwie 7 min zawiózł ją do najbliższego sklepu i z powrotem. Zaopatrzeni w nowy strój kąpielowy Emilki wsiedliśmy do naszej łodzi w kierunku wysp Phi Phi.

Adaś na szczęście zasnął bez smoczka ukołysany przez fale i szum, ale oznaczało to też, że gdy dotarliśmy do Koh Phi Phi Lee, gdzie znajduje się słynna Maya Bay (Niebiańska Plaża z filmu z Leo), ja musiałam zostać na pokładzie. Wszyscy pozostali wysiedli na szybkie podziwianie plaży i krótką kąpiel. Adaś obudził się na 5 min przed końcem postoju, więc szybko wyskoczyliśmy na brzeg, żeby chociaż zrobić sobie zdjęcie 🙂

Maya Bay jest faktycznie przepiękna, piasek biały, woda turkusowa. Niestety ilość turystów i łodzi psuje widok i klimat. Ale tak to już jest z tego typu miejscami. Rajem to one były pewnie 20 lat temu 🙁

Kolejnym punktem dnia było snorklowanie przy tzw Monkey Point. Gabrysia odważyła się wskoczyć do wody razem z tatą. Co prawda bez maski, ale jesteśmy z niej bardzo dumni, że pływała dzielnie w morzu dookoła łodzi.

Rybki udało się podziwiać obu Tomkom i Emilce, ja głównie pilnowałam Adasia na łodzi, ale udało mi się też wskoczyć na chwilę do wody.

Adaś w objęciach załogi speedboata / Adam was popular amongstbthe speedboat crew.

Tomki snorkluja / Snorkling Tomasz’s.

Następny przystanek to Bamboo Island, gdzie była dłuższa przerwa na lunch i plażowanie. Adaś zmęczony zasnął w nosidle, więc ja spacerowałam w cieniu plam, a reszta ekipy kapała się w turkusowej wodzie….

Ostatnim punktem programu była wyspa Koh Phi Phi Don, gdzie zaplanowane jest głównie szwędanie się po deptaku, zakupy itp, ale ja z Gabrysią pobiegłyśmy się jeszcze raz kapać, bo dla mnie to była jedyna okazja tego dnia!

Droga powrotna była bardzo szybka, bo ewidentnie uciekaliśmy przed burzą. Gdy dotarliśmy do brzegów Koh Lanta padał deszcz i lało całą drogę do hotelu. Tomkowie siedzieli na otwartej części samochodu więc strasznie zmokli. No ale wiadomo, że bez przygód się nie da 🙂

Tomek wesoły mimo deszczu i szalejącego pick-upa / Tomasz smiling despite of the hard rain and a nit-so-gentle pickup ride.

Deszcz na Koh Lanta / Koh Lanta rain.

Ogólnie dzień bardzo udany, Gabrysi bardzo się podobało zarówno na speedboat, jak i plażowanie i kąpanie się w pięknym morzu. Polecamy wszystkim taką wycieczkę, oprócz rodzinom z niemowlakiem… niestety dla Adasia nie był to dobry dzień, nie tylko ze względu na brak smoczka. Nie miał jak i kiedy się wyspać, ani bawić, ani posiedzieć spokojnie. Na łodzi trzeba go było nieustająco trzymać,  a on chciał chodzić. Potem był śpiący, a nie miał gdzie spać (Bogu dzięki, że zabraliśmy nosidło). Chciał jeść, a ryż już mu się znudził, a papki z tubki to za mało…  wiadomo jak to z maluchem, raz lepiej raz gorzej.

Ale wyspy Phi Phi są na pewno warte zobaczenia, a wyprawa speedboat sama w sobie jest atrakcją!

Info praktyczne:

My za wycieczkę zapłaciliśmy 1400 THB/os. Dzieci 4-12 lat pól ceny. W cenę wliczony jest lunch, napoje, owoce, maski do snorklowania, opłaty za wstęp do parku narodowego i transport z/do hotelu.

Możesz również polubić…

2 komentarze

  1. Ania pisze:

    Hej! Niedługo wybieramy sie z synkiem (bedzie miał rok) na Bali i chcielibysmy przemiescic sie na sasiednia wyspe speedboatem. Podroz zajmuje ok 1,5h. Czy myslicie, ze to dobry pomysl z tak malym dzieckiem? Z gory dziękuję za odpowiedź! Ania

  2. Daria pisze:

    Hej, ja mysle, ze to zalezy od dziecka czy jest bardzo ruchliwe czy potrafi usiedziec spokojnie. Adas nie potrafi, wiec bylo ciezko na tych speedboatach. Ja osobiscie wychodze z zalozenia, ze czasem trzeba sie troche pomeczyc i jakos damy rade 🙂 Najlepsza opcja to plynac w czasie jego drzemki i miec nadzieje, ze usnie ukolysany falami. Na pewno nie obejdzie sie bez nerwow i stresu, bo te speedboaty dosyc skacza na falach. Nie wiem jak duze sa te lodzie tam na Bali? Bo im wieksza w sumie to lepiej.
    Pozdrawiam i troszke zazdrosze Bali. Pyszne jedzenie… bardzo milo wspominam nasze wakacje tam 🙂
    Daria

Leave a Reply