4 dni w Algarve – nocleg, plaże warte odwiedzenia i inne atrakcje

Po wizycie w Lizbonie, Sintrze oraz Evorze, przyszedł czas na kilkudniowy wypoczynek nad oceanem. Nam jakoś leniuchowanie średnio wychodzi, więc rytm dnia wyglądał następująco: spanie do oporu, krótki spacer w malowniczym miejscu i podziwianie widoków, 2 godziny na plaży, obiad, popołudniu basen. Codziennie wybieraliśmy inną plażę, bo w Algarve pięknych plaż jest zatrzęsienie, więc szkoda by było nie zobaczyć chociaż kilku.

Na te kilka dni w Algarve wybraliśmy dosyć nietypowe miejsce noclegowe. Nietypowe, bo wcale nie blisko plaży. Uznaliśmy, że skoro i tak codziennie chcemy jeździć gdzie indziej, to nie ma znaczenia jak blisko oceanu będzie hotel. Z resztą nie mogliśmy znaleźć nic ciekawego i w dobrej cenie blisko plaży. Tak więc wybraliśmy noclegi w miejscowości Odiáxere, na północ od Lagos. Zamawiając na Booking.com nasza miejscówka nazywała się L-Wellness Farm, a szukając jej na google maps musimy wpisać: Quinta Isaura. Nie pytajcie mnie z czego wynika ta rozbieżność nazwy.

W każdym razie Quinta Isaura, to „rezydencja” złożona z 10 apartamentów. My mieliśmy do naszej dyspozycji sporych rozmiarów apartament z 2 sypialniami, salonem, kuchnią i łazienką. Wszystko było bardzo czyste i fajnie urządzone. Na terenie Quinta jest oczywiście basen, są grille, mini plac zabaw, mieszkają tam też papużki, rybki i żółwie. Są to apartamenty bezobsługowe, czyli nie ma wyżywienia ani codziennego sprzątania. Klucze trzeba niestety odebrać w centrum Lagos, co było dla nas największą niewygodnością. Rozumiem, że taki rodzaj noclegu nie jest dla każdego, ale dla nas było idealnie. Cisza, spokój, z dala od zgiełku. Basen popołudniami praktycznie do naszej dyspozycji. Śniadania na tarasie. W odległości ok 10 min spacerem były małe sklepy i jakieś restauracje (byliśmy tylko w lokalnej pizzeri i było całkiem smacznie).

Nasz nocleg pośrodku niczego

Pierwszego dnia wybraliśmy się do Lagos i zaczęliśmy od spaceru na Ponta da Piedade. Zaparkowaliśmy przy plaży Praia do Camilo, bo droga do latarni morskiej i samego przylądka była chwilowo w remoncie. Obecnie wszędzie budowane są drewniane kładki, tak, żeby można było bezpiecznie i spokojnie spacerować nad klifami i podziwiać widoki. Bardzo fajna sprawa dla osób z wózkami i nie tylko. Dochodząc do Ponta da Piedade, można zejść po schodach do jaskini skąd odpływają małe łódki na dalszą eksplorację wybrzeża.

My tego dnia zdecydowaliśmy się na plażowanie właśnie na Praia do Camilo, ale zaraz obok są też inne, podobne, piękne plaże: Praia de Dona Ana (byliśmy na niej w 2015) oraz Praia dos Estudantes. Warto zaznaczyć, że na wszystkie te plaże zejścia są po schodach, po których trzeba później wejść… Poza tym ok południa zaczyna się przypływ, który postępuje bardzo szybko i plaża częściowo znika. Tak więc, jeżeli położymy się nad samą wodą, to musimy się liczyć z tym, że po jakimś czasie będziemy się przenosić. Podczas 2 godzin jakie spędziliśmy na plaży, zmniejszyła się ona o dobre kilka metrów. Nie wiem jak wyglądają te plaże pod koniec dnia, ale zakładam, że nie ma co tam planować plażowania popołudniu.

Ponta da Piedade
Ponta da Piedade
Ponta da Piedade
Nowo-wybudowane kładki pomiędzy Ponta da Piedade a Praia do Camilo
Praia do Camilo przed odpływem, 2 godziny później łuk skalny po lewej stronie był już w wodzie

Drugiego dnia pojechaliśmy trochę dalej, bo na przylądek Cabo de São Vicente, czyli najbardziej wysunięty punkt na południowy zachód w Europie. Na przylądku znajduje się obowiązkowa latarnia morska i sklepik z pamiątkami. Ostrzegam, że podczas naszej wizyty wiało tam niemiłosiernie i było znacznie chłodniej niż w Lagos, warto więc mieć przy sobie bluzy 🙂 Zaraz obok można zwiedzić ruiny Fort of Santo António de Belixe.

Tego dnia na plażowanie wybraliśmy Praia das Furnas. To zupełnie inna plaża niż te w Lagos. Plaża jest oddalona od wszystkiego, jest pusta, szeroka, ma idealny piasek, fantastyczną przejrzystą wodę. Za to oczywiście nie ma żadnej infrastruktury, a dojazd do niej to ok 1,5 km drogą szutrową. Coś za coś 🙂 Plażę upodobali sobie też nudyści oraz właściciele psów, więc ostrzegam, jeżeli to dla Was problem. Wg nas plaża jest tak duża, że każdy znajdzie dla niej miejsce dla siebie.

Cabo de São Vicente
Cabo de São Vicente
Cabo de São Vicente
Fort of Santo António de Belixe
Praia das Furnas

Ostatniego dnia w Algarve pojechaliśmy dla odmiany bardziej na wschód do miejscowości Carvoeiro. Tam zaparkowaliśmy przy Forte de Nossa Senhora da Encarnação i udaliśmy się spacerem po drewnianych kładkach zwanych: Carvoeiro Boardwalk / Passadiços do Carvoeiro / Caminho do Algar Seco w stronę Algar Seco. Algar Seco to kolejne ciekawe formacje skalne i jaskinie, do których możemy zejść schodami w dół. Początkowo planowaliśmy tego dnia wyprawę kajakami do Algar de Benagil, które jest jedną z najpiękniejszych jaskiń w okolicy, dostępna tylko od strony morza. Jednak po naszych złych doświadczeniach z kajakami w Szwecji oraz po rozmowie ze znajomą z instargrama, doszliśmy do wniosku, że jednak, ze względów bezpieczeństwa, sobie darujemy. Do Algar de Benagil można też wybrać się na wycieczkę motorówką, ale nie wydawało nam się to bardzo pociągające.

W planie na ten dzień mieliśmy Praia da Marinha, ale wynikowo pojechaliśmy na Praia do Carvalho. To kolejna plaża, na którą trzeba zejść po schodach, a wejście jest przez wyrzeźbiony w skałach tunel (domyślam się, że kiedyś dostęp do plaży był tylko od strony morza.). Plaża nie jest aż tak zapełniona jak te w Lagos, ale niestety co chwilę podpływają tam wycieczki motorówkami.

Widok na Praia de Carvoeiro
Algar Seco
Widok z Algar Seco
Kładka Carvoeiro
Praia do Carvalho

Żeby nie było, że tylko plaże i spacerki, zabraliśmy też dzieci do parku wodnego i sami mieliśmy z tego mega atrakcję. W Algarve jest kilka parków wodnych. W planach mieliśmy początkowo Aquashow, ale wynikowo pojechaliśmy do Slide & Splash, bo miał równie wysokie oceny, ale był bliżej Lagos. W parku spędziliśmy oczywiście cały dzień od otwarcia do zamknięcia i wszyscy bawiliśmy się świetnie. W parku jest czysto i na pewno dużą wagę przywiązuje się do bezpieczeństwa. Warto zaznaczyć, że większość zjeżdżalni wpada do dosyć głębokich basenów, więc dzieci, które nie umieją pływać mogą mieć problem. Na szczęście ratownicy pozwalają rodzicom poczekać u wylotu zjeżdżalni na dzieci i pomóc im dopłynąć do brzegu. Jedyne co mnie mega wkurzyło, to że kazano mi zdjąć zegarek. Wiem, wiem, powiecie, że to dla bezpieczeństwa. Ale ja chciałam liczyć kroki 🙁 a poza tym nieustająco nie wiedzieliśmy która godzina, co było wyzwaniem, kiedy się rozdzielaliśmy i chcieliśmy się umówić na spotkanie o danej godzinie. Ogólnie mieliśmy super dzień, ale musimy przyznać, że Siam Parku na Teneryfie nic nie pobije 🙂

Slide & Splash
Slide & Splash

Na koniec kilka słów o samym Lagos. W sumie zawitaliśmy tam 2 razy: na lancz pierwszego dnia i kolację ostatniego. Oba miejsca, gdzie jedliśmy możemy polecić: Eattico (mega kanapki z krewetkami, ośmiornicą albo rybą oraz fish & chips dla dzieci) oraz The Seasonal (azjatycki fusion, po prostu mega pyszne, nawet dzieci mimo początkowych oporów zjadły kurczaka w sosie pomarańczowym i były zachwycone).

Poza tym w Lagos możemy przespacerować się wąskimi uliczkami starego miasta, zobaczyć zamek czy marinę. Stamtąd wypływają też wycieczki do pobliskich jaskiń. W Lagos znajduje się również idealna plaża dla rodzin z dziećmi oraz tych, którzy nie chcą lub nie mogą chodzić po schodach. Na Meia Praia plażowaliśmy głównie w 2015 i wspominamy ją jako szeroką plażę z pięknym piaskiem i łagodnym wejściem do oceanu.

Lagos

Możesz również polubić…

Leave a Reply