Dzień 6, czyli wizyta u lekarza (27.08)

Upał chyba niezbyt dobrze służył Gabrysi, gdzyż dostała wysypki w różnych miejscach na ciele. Na karku pojawiły się czerwone krostki, pierwszy raz odparzyła się od pieluszek w pachwinkach, a do tego rozdrapała ugryzienie komara na nodze. Tak więc kiedy nawet obsługa hotelu zaczęła się martwić jej wyglądem postanowiliśmy poszukać fachowej pomocy.

Pomoc znaleźliśmy w pobliskiej prywatnej klinice, która sądząc po cenach była przeznaczona wyłącznie dla turystów. Gabrysia dostała 2 maści, lekarstwo na alergie i zestaw foremek, a my rachunek na 50 euro. Na szczęście ubezpieczyciel zwrócił nam wszystkie koszty zanim jeszcze wróciliśmy do domu, a kolejne wizyty były już wliczone w cenę.

Doradzono nam też, żeby Gabrysia jak najwięcej biegała bez pieluszki i wietrzyła pupę. Tak więc po powrocie do pokoju zdjęłam jej pieluchę i założyłam tylko spodenki. Na podłodze były kafelki, więc wiele szkody wyrządzić nie mogła. W ciągu jednej tylko godziny posiusiała się 3 razy. Za pierwszym razem było nawet zabawnie, bo siedziałyśmy sobie na schodkach w pokoju i nagle usłyszałam jak Gabrysia pluska sobie stopami. Patrzę, a ona siedzi ze stopami w kałuży siuśków…

Możesz również polubić…

Leave a Reply