Rodos, październik 2020

Udało się! Pomimo różnych restrykcji, negatywnych komentarzy otoczenia i własnych obaw, udało się nam wyjechać na kilka dni do słońca. Muszę przyznać, że gdyby nie obecna sytuacja, pewnie nigdy nie zdecydowalibyśmy się na wyjazd na Rodos. Na początku roku marzyliśmy o jesiennym urlopie w Izraelu, potem celowaliśmy trochę bliżej: w Barcelonę i Walencję. Chcieliśmy pokazać dzieciom, gdzie mama i tata się poznali… Przez 5 min był tez pomysł wyjazdu na Bali (mieli otworzyć granice w połowie września). W końcu kupiliśmy bilety na samolot do Neapolu. Mieliśmy spędzić kilka dni w Apulii, zwiedzić Pompeje, jeść pizzę i lody codziennie. Ale los chciał inaczej i lot został odwołany. Na 3 tygodnie przed planowanym urlopem zostaliśmy z niczym. Tzn. dalej pozostała nam wielka potrzeba spędzenia chociaż kilku dni w słońcu i naładowania baterii na kolejne szare miesiące. Bezpośrednie, rejsowe loty w Europie mogły nas co najwyżej zabrać do kilku deszczowych stolic, więc zdecydowaliśmy się na coś, czego normalnie bardzo nie lubimy. Biuro podróży i lot czarterowy. O tej porze roku do wyboru mieliśmy Kanary i Grecję. Jako, że w Hiszpanii jest obowiązek noszenia maseczek również na zewnątrz, wybraliśmy Grecję, a konkretnie Rodos, bo na Krecie już byliśmy. Z resztą Rodos wydał się nam najbardziej bezpieczny w obecnej sytuacji z naprawdę niewielką ilością zakażeń.

Wybraliśmy praktycznie pierwszy hotel z listy: Mythos Beach Resort, zarezerwowaliśmy samochód, zrobiłam krótki plan zwiedzania wyspy i polecieliśmy!

Restrykcje związane z COVID-19 zmieniają się praktycznie z dnia na dzień. Pod koniec października w Grecji obowiązywały różne reguły zależnie od kraju, z którego przylatujemy oraz regionu samej Grecji. Wiem, że np w Atenach i innych większych miastach jest obowiązek zakrywania ust i nosa również na zewnątrz. Na Rodos maseczki były obowiązkowe jedynie w sklepach, urzędach, wewnątrz hotelu, muzeach. Spray do dezynfekcji rąk był dostępny na każdym kroku. My jako przylatujący z Danii/ Szwecji nie musieliśmy posiadać negatywnego testu na covid, ale już lecąc z Polski jest taki obowiązek. Oprócz tego na lotnisku są przeprowadzane wyrywkowe testy. Nas na nie nie skierowano, ale widziałam, że co któregoś pasażera testowano.

Ostatni tydzień października to już absolutny koniec sezonu na Rodos. Większość hoteli i restauracji zamyka się pod koniec miesiąca. Oznacza to, że nawet w normalnych czasach w tym okresie jest tam relatywnie pusto. A co dopiero w tym roku. Nasz hotel był ogromny i w sezonie na pewno uznalibyśmy go za okropny moloch, ale teraz było bardzo przyjemnie. Połowa leżaków została usunięta, a z pozostałych połowa zazwyczaj wolna. W basenie treningowym (jedynym z podgrzewaną wodą) kilka osób, basen dla dzieci ze zjeżdżalnią oraz plac zabaw były przez większość czasu do prywatnej dyspozycji Gabrysi i Adasia. Tak, to ja mogę wypoczywać 🙂 Pogoda była bez szału: 22-25 stopni. Wieczorami, a właściwie już po zachodzie słońca, robiło się chłodno i długie spodnie i bluzy były obowiązkowe. A propos zachodu słońca, to nasz pobyt na Rodos przypadł już na okres po zmianie czasu na zimowy i niestety, ale ciemno robiło się już ok 17.15. Tak, więc lepiej być tam chociaż ten tydzień wcześniej, głównie dlatego, że po zmroku, nie ma tam kompletnie nic do roboty 🙂

Na wyspie nie ma zbyt wielu miejsc do odwiedzenia (o tym w osobnym poście), ale jeżeli chcemy ruszyć się gdziekolwiek z hotelu, dobrze jest mieć samochód. Z naszego hotelu do centrum najbliższej miejscowości (a więc do jakichkolwiek restauracji) było 1,5 km. Uznaliśmy, że 2 spacery dziennie żeby coś zjeść, to trochę dużo, poza tym nie chcieliśmy być zależni od transferu autobusowego oraz zaliczyć kilka wycieczek, tak więc wypożyczenie samochodu na cały tydzień, było dla nas oczywistym rozwiązaniem. Szczególnie, że za tydzień wynajęcia samochodu (VW Polo) mieliśmy zapłacić jedynie 46 €. Niestety nie obyło się bez przygód, bo jakimś cudem udało się nam zarezerwować samochód, ale w Salonikach…. Do tej pory nie wiemy, co poszło nie tak, ale mieliśmy przez to niezły problem, bo w niedzielę, kiedy wylądowaliśmy, nie bardzo mogliśmy coś zdziałać. Skończyło się na dodatkowej opłacie za 1 dzień wypożyczenia samochodu na Rodos oraz extra wycieczce do wypożyczalni w poniedziałek. Potem na szczęście udało się przenieść rezerwacje na Rodos i mogliśmy spokojnie spędzić resztę urlopu.

Możesz również polubić…

Leave a Reply