El Teide oraz inne trasy trekkingowe na Teneryfie

Wulkan El Teide
Górujący nad całą wyspą wulkan El Teide to najwyższy szczyt w Hiszpanii o wysokości 3715 m n.p.m. Kolejką linową można wjechać na wysokość aż 3555 m n.p.m. i właśnie tam udało się dotrzeć mi i Gabrysi. Tomek zdobył sam szczyt! Ale po kolei.
Żeby zdobyć sam szczyt wulkanu, musimy mieć specjalne pozwolenie. Jest ono darmowe, ale może je dostać jedynie 200 osób dziennie i trzeba się w nie zaopatrzyć kilka miesięcy wcześniej. Ja niestety przegapiłam ten moment i nie udało się nam zdobyć wejściówek dla całej rodziny. Tak, miałam taki ambitny plan, że wejdziemy na szczyt wszyscy (oczywiście mam na myśli wejście z górnej stacji kolejki czyli trasę o długości ok 600 m, ale przewyższeniu 200 m). Jako, że wejściówek nie mieliśmy, pogodziłam się z faktem. że po prostu wjedziemy kolejką i przespacerujemy się do jednego z punków widokowych.
Ale jest jednak jeszcze inny sposób na zdobycie szczytu El Teide. Mianowicie trzeba przejść przez bramki, gdzie sprawdzają wejściówki przed godziną 9 rano. Dla części chętnych oznacza to nocleg w schronisku Altavista (ok 4 km przed górną stacja kolejki) i wejście na szczyt skoro świt, a dla tych bardziej odważnych i zwariowanych, nocne wchodzenie na szczyt całej trasy. I na taki fantastyczny pomysł wpadli Tomek J. razem z moim mężem. Z parkingu przy Sendero de Montaña Blanca to łącznie ok 9,5 km w jedną stronę. W całkowitych ciemnościach. Przewyższenie ok 1200 m. Chłopaki ambitnie chcieli być na szczycie nawet wcześniej niż o 9, bo zaplanowali sobie wschód słońca z wierzchołka wulkanu (czyli ok 8 rano). Żeby zdążyć zaczęli wspinaczkę o 4 rano (plus dojazd z naszego domu ponad godzinę). Dla mnie szaleństwo! I mimo to, że wiem, że ja nie byłabym w stanie tego zrobić, ze względu na brak kondycji i odpowiedniej wydolności, to troszkę mnie zazdrość zżerała 🙂 Ale chłopaki się fantastycznie spisali i jesteśmy z nich bardzo dumni!
Ja i dzieci, a właściwie ja i Gabrysia (oraz Emi z Oskarem) zadowoliliśmy się popołudniową wycieczką. Najmłodszych członków rodziny zostawiłyśmy w domu (Adaś chciał zostać z Konradem i się bawić, ale ja bym nie miała nic przeciwko, żeby go zabrać). Wjechaliśmy kolejką najwyżej jak się dało, a potem zrobiliśmy sobie krótką trasę na punkt widokowy Mirador La Fortaleza (trasa ok 600 m mniej więcej na tej samej wysokości). Mieliśmy super szczęście do pogody, bo było bezwietrznie i bezchmurnie. Dzień wcześniej kolejka była nieczynna, właśnie ze względu na wiatr. A nam się udało i do tego świeciło piękne słonce. Byliśmy w końcu nad chmurami! I nawet nie było tak zimno jak się spodziewaliśmy. Tzn. czapki i rękawiczki się przydały, ale nie mieliśmy kurtek ani butów zimowych. Śniegu na szczycie nie było. Mimo rozrzedzonego powietrza, ani ja ani Gabrysia nie miałyśmy problemów z oddychaniem i myślę, że spokojnie dałybyśmy radę wejść na szczyt. Ale nie tym razem 🙂
Obecnie, ze względu na coronę, jest bardzo ograniczona ilość biletów sprzedawanych na kolejkę, więc warto się w nie zaopatrzyć kilka dni albo nawet tygodni wcześniej. Można je oddać albo wymienić do godziny przed planowanym wjazdem (my mieliśmy bilety też dla Adasia i Konrada, ale bez problemu je oddałam przez telefon tego samego dnia rano). Jeżeli kolejka jest nieczynna, zostaniemy o tym poinformowani smsem, albo mejlem, więc nie będziemy bez potrzeby jechać w góry. My bilety kupiliśmy na TEJ stronie.

Ponad chmurami
Trasa na szczyt El Teide
Trasa na Mirador La Fortaleza

Roques de Garcia
Jeżeli nie chcemy albo nie możemy wjechać kolejką na El Teide, ale chcielibyśmy zasmakować szlaków położonych u jej podnóża, możemy wybrać się na 3,5 km spacer przy Roques de Garcia. Możemy oczywiście wybrać się tam też przy okazji wjazdu na szczyt, jedno drugiego nie wyklucza 🙂
Kołowy szlak wokół Roques de Garcia jest położony na terenie PN Teide, na wysokości ponad 2000m n.p.m. Zaczyna się i kończy przy parkingu i punkcie widokowym Mirador la Ruleta, ok 4,5 km przed dolną stacją kolejki. Nam przejście szlaku z 4 dzieci zajęło ok 1,5 godziny, więc myślę, że bez przerw na czekoladę i sesje fotograficzną, można go spokojnie pokonać w godzinę (wg strony internetowej 2 godz., ale to przesada). Część trasy (ok 1 km od parkingu) jest bardzo łatwa i myślę, że można ja pokonać nawet z wózkiem dziecięcym. Dla nas to akurat była końcówka, bo zaczęliśmy stromym zejściem (na zdjęciu poniżej). Szlak tak jak pisałam wcześniej jest kołowy, więc sami możemy wybrać, w którą stronę pójdziemy najpierw. Poza stromym zejściem (albo wejściem jeżeli zaczęliśmy z drugiej strony), trasa jest w miarę łatwa i nasze 5-cio latki spokojnie sobie z nią poradziły. Ale radzimy mieć w miarę dobre buty. Pamiętajmy też, że na tej wysokości pogoda może być zupełnie inna niż na wybrzeżu, więc warto mieć przy sobie kurtki (w naszym przypadku różnica temperatur wynosiła ok 10 stopni w porównaniu z wybrzeżem).

Montaña Roja
Montaña Roja, czyli Czerwona Góra, to szczyt wznoszący się nad morzem niedaleko miasteczka El Medano, na wschód od lotniska Tenerife Sur. Szczyt ma wysokość 171 m n.p,m. i jest podobno najlepszą miejscówką na zachód słońca na całej wyspie. My wspięliśmy się tam może na godzinę przed zachodem, ale było widać, że wiele osób wybiera się tam właśnie w celu podziwiania słońca znikającego za horyzontem.
Trasa z parkingu ma ok 2 km i przejście jej zajęło nam mniej więcej pół godziny. Nie jest to daleko, ale jest stromo i przede wszystkim bardzo ślisko, bo zbocza góry pokryte są żwirkiem i czerwonym piaskiem (stad nazwa). Właściwie bardziej niebezpieczne było zejście i niektórzy z nas kilka razy siedli na pupie 😉
Adaś tego dnia trochę strajkował i potrzebował pomocy taty, ale Gabrysia chętnie się wspinała i podziwiała widoki. Jeżeli będziecie mieszkać w okolicy, to na pewno warto się wybrać na krótką wędrówkę.

Możesz również polubić…

Leave a Reply