Co robić w Tulum

Tulum, to popularna nadmorska miejscowość, która jeszcze kilka(naście) lat temu była niewielką hipisowską wioską. W ostatnich latach została bardzo rozreklamowana przez „instagramerów”, a wzdłuż plaży zaczęły wyrastać coraz to nowe hotele butikowe w stylu boho. Cale szczęście, póki co nie ma tam wielkich piętrowych molochów jak w Cancun, ale Tulum jest coraz bardziej komercyjne, a co za tym idzie drogie. Tulum można podzielić na dwie części: Pueblo (czyli wioska) oraz Zona Hotelara (czyli nadmorska dzielnica pełna butikowych hoteli). My zatrzymaliśmy się w hotelu w centrum, a na plażę pojechaliśmy samochodem.

Dla nas Tulum częściowo miało być bazą wypadową do Rezerwatu Sian Ka’n (o tym następny post), a częściowo miejscem krótkiego leniuchowania na plaży. Nie do końca zrealizowaliśmy nasze plany, bo pogoda trochę pokrzyżowała nam szyki, ale udało nam się zobaczyć kilka ciekawych miejsc, zjeść dużo dobrego jedzenia i poopalać się na plaży.

Holistika Art Walk
Nasz pobyt w Tulum rozpoczęliśmy trochę nietypowo, bo nie od plaży, ale od zwiedzania. Dzień był deszczowy, więc postanowiliśmy zaczerpnąć trochę wrażeń wizualnych. Tuż za hotelem Holistika (hotel, SPA, joga), w dżungli znajduje się tzw „Holistika Art Walk”. Pośród egzotycznego parku umieszczono współczesne dzieła / instalacje artystów z całego świata. Wstęp jest darmowy, wystarczy zapytać w recepcji i panie wskażą nam drogę. Dzieciom się podobało, bo można było robić różne ciekawe zdjęcia, czasem się wspinać, a czasem zaglądać w zakamarki.

Holistika Art Walk
Holistika Art Walk
Yoga w parku

Escultura „Ven a la Luz”
To słynna drewniana rzeźba, której nazwa oznacza ” Chodź do światła”. Kiedyś stała przy samym wejściu do hotelu Ahau w Zona Hotelara, ale przez ilość turystów, którzy chcieli zrobić sobie z nią zdjęcie i przez to blokowali jedyną drogę dojazdową, została ona przeniesiona już na teren hotelu, a za możliwość zrobienia sobie z nią zdjęcia trzeba zapłacić 80 MXN od osoby (Adaś wszedł za darmo). Oprócz wspomnianej rzeźby, możemy w tym samym miejscu zobaczyć kilka innych instalacji. Tomek odmówił płacenia za zdjęcia z rzeźbą, ale ja jednak nie mogłam sobie odmówić i zabrałam dzieci na sesje zdjęciową 🙂 Na szczęście w kolejce staliśmy max pół godziny.

Escultura „Ven a la Luz”
Inne instalacje
Ptaszek czy aniołek?

Ruiny Tulum
Również w Tulum znajduje się ważne stanowisko archeologiczne, które postanowiliśmy odwiedzić. Ale musimy przyznać, że nie zrobiło już na nas wielkiego wrażenia po Chichén Itzá oraz Uxmal. Jedynie piękne widoki na wybrzeże dodają mu uroku.
Miasto Tulum położone było na klifie i służyło jako port dla pobliskiego miasta Coba. Było jednym z najdłużej zamieszkiwanych przez Majów miast po najeździe Kolumba i zostało opuszczone dopiero w XVI wieku.

Ruiny leżą obecnie na terenie Parku Narodowego, co znowu oznacza podwójna opłatę: 58 MXN na Park Narodowy (dzieci do 12 lat za darmo) oraz 90 MXN wstęp na same ruiny (dzieci do 13 lat za darmo). Za parking przy wejściu do PN zapłaciliśmy 100 MXN.

Tym razem zwiedzaliśmy w upale i tłumie. Dzieci były po raz kolejny zainteresowane szukaniem wielkich iguan, a my cieszyliśmy oczy pięknymi widokami. Całość obeszliśmy może w 45 min.

Świątynia fresków
Ruiny jak widać są dalej zamieszkałe – przed dziesiątki (jeżeli nie setki) iguan
Playita Tortuga, czyli plaża żółwi, niedostępna dla turystów
El Castillo, czyli Zamek
Jeden z punktów widokowych

Playa Pescadores
Po zwiedzaniu przyszła nareszcie kolej na plażowanie. Tomek wrócił się do samochodu po ekwipunek, a my z dziećmi zeszliśmy na plażę Santa Fe.
Cały północny odcinek plaży w Tulum od Avenida Coba aż do ruin leży na terenie parku narodowego, więc tak czy tak trzeba zapłacić wstęp.

Plaża dzieli się na kilka odcinków m.in Playa Santa Fe, Pescadores, Paraiso, Maya. Początkowo planowaliśmy leżenie na rajskiej plaży Paraiso, ale wynikowo zostaliśmy na odcinku zwanym Pescadores. Było wystarczająco rajsko 🙂 Mieliśmy super szczęście, bo również tutaj nie było glonów (alg), których tak bardzo obawiają się turyści przyjeżdżający na plaże Jukatanu.

Fale znowu były duże, co Gabi i Adaś kochają i w ogóle nie chcieli wychodzić z wody. Częściowo wypoczywaliśmy na plaży, a częściowo na leżakach jednego z beach barów. I tak planowaliśmy zjeść lancz w barze na plaży, więc czemu nie skorzystać z innych przywilejów za tym idących?

Jak dla mnie plaża Pescadores była idealna. Biały miękki piasek, palmy, ciepła woda w morzu, czego chcieć więcej?

Zejście na plażę Santa Fe
Playa Pescadores
Playa Pescadores

Restauracje
To jeszcze na koniec kilka polecajek, gdzie jeść w Tulum Pueblo:
El Sabor de Las Cazuelas: bardzo lokalnie, pyszne tacos
Mercado, czyli food court na rynku – jeżeli chcecie zakosztować totalnie nieturystycznego klimatu
Crazy Fish Tacos: rybne tacos i burritos
Burrito Amor: jak sama nazwa wskazuje 😉

Tym razem to dzieci prosiły o zdjęcie 🙂

Możesz również polubić…

1 Odpowiedź

  1. 22 grudnia, 2023

    […] Tulum – niegdyś niewielka, hipisowska wioska, obecnie bardzo popularne miejsce wśród wszelakich gwiazd i instagramerów. Dla nas służyło m.in. jako miejsce wypadowe do rezerwatu Sian Ka’an, ale nie tylko, bo w samym mieście udało nam się zobaczyć trochę sztuki, ruiny oraz piękną plażę. A o tym już TU […]

Leave a Reply