Millenium Resort Mussanah, 29.10 – 1.11.2019

Ostatnie 4 dni w Omanie spędziliśmy na błogim lenistwie. Nietypowo dla nas, zdecydowaliśmy się na hotel z all inclusive. Ostatni raz byliśmy na takiej formie wakacji w podróży poślubnej i nie przypadło nam to do gustu, więc do tej pory unikaliśmy tego jak ognia. Ale tym razem uznaliśmy, że wszystkie lepsze resorty są zazwyczaj położone daleko od wszelkich miejscowości, a co za tym idzie dojazdy na posiłki zajmowałyby nam masę czasu. Wynikowo pewnie i tak jedlibyśmy w hotelu płacąc znacznie więcej niż w opcji AI. Tak więc na tym stanęło.

Nasz wybór padł na hotel Millenium Resort w Mussanah, położonym ok 100 km na zachód od Muscatu. Czy był to dobry wybór? I tak i nie…

Zacznę od plusów: hotel jest na prawdę bardzo ładny, pokoje są czyste i wygodne. My mieliśmy szczęście i z okien był widok na marinę. W nocy słuchałam szumu fal… bardzo przyjemne. Na terenie hotelu są 4 baseny, w tym jeden przykryty dachem, gdzie woda jest ciepła jak w wannie. Restauracje są 3. W opcji AI jedliśmy w głównej restauracji, gdzie 3 razy dziennie serowano bufet. Kolacja codziennie miała inną tematykę (kuchnia indyjska, włoska, arabska itd). Dodatkowo można było zamawiać niektóre dania z baru przy basenie (niestety pizzę i frytki odkryliśmy dopiero 3 dnia). Jak na każdym AI był też alkohol w cenie, ale dostępny tylko w określonych godzinach (ma to związek z licencjami na sprzedaż alkoholu w Omanie).

Jeżeli chodzi o atrakcje dla dzieci, to na terenie hotelu znajduje się Kids Club, z którego akurat nie korzystaliśmy, codziennie są organizowane pokazy filmów dla dzieci (jednego dnia zastaliśmy 2 naszych dzieci śpiących grzecznie i panów z obsługi zastanawiających się co z nimi zrobić….), jest również dmuchany tor przeszkód na wodzie Aqua Fun oraz zip line (tyrolka po polsku?). Na te dwie atrakcje dostaliśmy po 2 bilety w cenie noclegów (dzieci były za darmo, więc chyba dlatego tylko po 2). Gabrysia była wniebowzięta, bo wiedziała, że to ona skorzysta najbardziej. Adaś niestety był za mały na wszystko. Zip line było od 6 roku życia i 25 kg (pan ważył Gabrysię), a Aqua Fun było nawet za trudne dla Gabrysi (poddali się z Tomkiem po jednym okrążęniu toru).

Ja przyznam szczerze, że kiedy stanełyśmy z Gabrysią na balkonie budynku na wysokości 4 piętra, całe w uprzężach i kaskach, a pan popychał nas w stronę krawędzi, trochę mnie strach obleciał, ale było super. Gabrysia w ogóle się nie bała i była mega zadowolona. Adaś niestety mniej, bo nie rozumiał, że jest jeszcze za mały 🙁

Sam hotel jest bardzo duży, ale my mieliśmy szczęście, bo było na prawdę niewielu gości i momentami byliśmy sami w basenie, a to naprawdę luksus. Z tego co wiemy w dzień naszego wyjazdu spodziewano się grupy 100 francuzów, co musiało całkowicie zmienić sytuację przy posiłkach i przy basenie. Gdyby hotel był pełny na pewno nie bylibyśmy tacy zadowoleni.

A teraz minusy: właściwie przychodzą mi do głowy tylko 2. Jedzenie. Ale tylko pod kątem dzieci. Nam bardzo smakowało, ale trochę głupio, że na wielkim bufecie dzieci nie miały co jeść. I wiem, że nie tylko my mieliśmy taki problem. Wszystko było smaczne, ale jednak pikantne i na pewno nie w guście przeciętnego europejskiego dziecka.

Drugim minusem jest niestety plaża, która w tym miejscu jest bardzo przeciętna. A w Omanie są piękne plaże. Zazwyczaj całkiem dzikie albo zajęte przez super ekskluzywne hotele. Szkoda trochę być nad morzem i nie wykąpać się w nim ani razu. To akurat było związane z bardzo dużymi falami i czerwoną flagą przez większość naszego pobytu. No, ale na to hotel akurat nie ma wpływu 🙂

My poza moczeniem się w basenie i jedzeniem, robiliśmy niewiele. Tomek czasem biegał, poszliśmy raz na dłuższy spacer plażą (i znaleźliśmy szkielet żółwia morskiego), ale w końcu mieliśmy za sobą 10 dni intensywnego zwiedzania i różnych atrakcji. Dla tych, którzy cały swój pobyt planują w Musannah, hotel oferuje oczywiście jednodniowe wycieczki do najbliższych wadi albo fortów. My nie skorzystaliśmy.

Dla nas te 4 dni relaksu były bardzo potrzebne i hotel spełnił nasze oczekiwania, ale czy poleciłabym go na dłuższy pobyt? Każdy lubi co innego, więc trudno powiedzieć. Jak dla mnie jest on zbyt daleko od wszystkiego, żeby miał służyć za bazę wypadową do zwiedzania Omanu, ale dla tych co lubią dobre jedzenie i baseny, będzie ok 🙂

Możesz również polubić…

1 Odpowiedź

  1. 25 listopada, 2019

    […] naszym ostatnim hotelu, czyli Millenium Resort Mussanah, pisałam więcej tutaj. Na kilka dni relaksu bardzo fajny, ale jeżeli ma to być baza wypadowa do zwiedzania, to trochę […]

Leave a Reply