Narty we Włoszech – informacje praktyczne i restrykcje związane z Covid

Jeszcze na początku stycznia zapowiadało się, że nie pojedziemy na narty w tym sezonie. Początkowo planowaliśmy wyjazd z klubem Rozwiń Skrzydła, z którym byliśmy we Włoszech w 2020, ale po pierwsze nie mieli w ofercie jedynego terminu, który nam pasuje (w Szwecji mamy tylko 1 tydzień ferii zimowych), a po drugie komunikacja mailowa z klubem urwała się nagle w połowie grudnia (rozważaliśmy wyjazd w innym terminie) i do tej pory nie wiemy, czy nasze maile lądowały w spamie, czy po prostu nas olano.
W każdym razie, podczas naszych wakacji na Teneryfie, nasi niezawodni przyjaciele Emilka i Tomek, polecili nam klub Allegra, z którym oni wyjeżdżają na narty. Niestety nie udało nam się wyjechać razem ze względu na inne terminy ferii, ale dzięki nim znaleźliśmy ofertę, która nam pasowała. Właściwie na początku stycznia do wyboru były już tylko 2 oferty, więc przynajmniej długo się nie zastanawialiśmy. Wybraliśmy hotel Arcangelo w regionie Val di Sole we Włoszech.

Nietypowo zdecydowaliśmy się na lot samolotem zamiast tradycyjnej podroży samochodem. Przyczyną naszej decyzji były bardzo niejasne i skomplikowane zasady tranzytu przez Niemcy. Prawdopodobnie nasze niezaszczepione dzieci nie mogłyby przenocować na terenie Niemiec w hotelu bez kwarantanny. Musielibyśmy więc przejechać cały odcinek Malmö – Austria w jeden dzień i dopiero tam zrobić przerwę. Poza tym bałam się, że konieczność robienia testów w obie strony, żeby przejechać kolejne granice, może być problematyczna. Takie zasady były w styczniu, kiedy jeszcze poszczególne kraje nie poluzowały restrykcji, a my jeszcze nie mieliśmy corony. Na początku lutego co nieco się zmieniło, a my w połowie stycznia przeszliśmy covid, tak więc ryzyko ponownego zachorowania było bliskie 0, ale za to wynik testu PCR może być podobno pozytywny nawet kilka miesięcy po zachorowaniu, więc trochę głupio by było utknąć gdzieś z tego powodu. Finansowo wyszło nam praktycznie na jedno wliczając w koszty podroży ekstra noclegi, lot i wypożyczenie samochodu na miejscu. Ale fakt, że lot był tani Ryanair z Kopenhagi do Bergamo.
W każdym razie muszę przyznać, że to była bardzo dobra decyzja. Zamiast spędzić 4 dni w samochodzie kłócąc się z dziećmi, mamy ekstra 4 dni na miejscu (polecieliśmy już w piątek, a powrót dopiero w niedzielę wieczorem). Udało nam się spędzić popołudnie w uroczej Weronie oraz zwiedzić Muzeum Nauki MUSE w Trento (o tym więcej później), a jeszcze jeden weekend przed nami.

Wjazd do Włoch (luty 2022)
Na chwilę obecną żeby wjechać do Włoch wystarczy nam wypełniony formularz PLF oraz covid pass, czyli certyfikat szczepienia (uwaga: 2 dawka jest ważna tylko 6 miesięcy, my z tego powodu musieliśmy się zaszczepić 3 raz mimo tego, że przed chwilą byliśmy chorzy), certyfikat ozdrowieńca (w Szwecji praktycznie niemożliwy do zdobycia, dlatego się szczepiliśmy 3 dawką) albo test (PCR ważny 72 godz. albo antygenowy ważny 48 godz.). Dzieci poniżej 6 roku życia są zwolnione. W praktyce nikt tego nie sprawdzał ani na lotnisku w Kopenhadze ani w Bergamo. Nie wiem jak jest w przypadku innych lotnisk ani przejść granicznych drogowych, ale w naszym przypadku kasa wydana na test Gabrysi była zbędna.

Restrykcje na terenie Włoch
W połowie lutego Włochy zniosły obowiązek noszenia maseczek na zewnątrz (alleluja!), tak więc mieliśmy wielkie szczęście. Maseczki (FFP2) są dalej obowiązkowe w budynkach (a więc hotelach, muzeach, sklepach itd.) oraz w komunikacji publicznej (również w gondolach na stoku narciarskim oraz teoretycznie na wyciągach krzesełkowych, które można zamknąć). W praktyce w gondolach faktycznie tego pilnują, a na krzesełkach już nie bardzo, a z dnia na dzień czuć, że jest luźniej. Gabrysi chyba nikt się nie przyczepił, że jest bez maski (ma ją zawsze przy sobie na wszelki wypadek).
Za to tzw. Green Pass (certyfikat szczepienia bądź przejścia covid – testy się nie liczą) są faktycznie sprawdzane na każdym kroku. Sprawdzano nas w każdej restauracji, w muzeum, w hotelu. Do tego codziennie musimy aktywować skipassy łącząc je z covid passem. Można to zrobić na stronie internetowej wpisując numer skipassu i skanując kod QR z covid passu, albo w kasie czy automacie biletowym. Tak więc osoby niezaszczepione, bądź nie posiadające certyfikatu ozdrowieńca, nie mogą jeździć na nartach we Włoszech. Nie mogą też przenocować w hotelu ani zjeść w restauracji. Szczepienia nie są obowiązkowe, ale życie bez nich jest dosyć trudne.

Planując nasz wyjazd jeszcze w styczniu zakładaliśmy jeszcze jazdę na nartach w maskach oraz obowiązkowe testy dla wszystkich przed wyjazdem. A tutaj spotkała nas miła niespodzianka 🙂 Więcej informacji o hotelu, stokach narciarskich oraz nasze wrażenia z wyjazdu z klubem Allegra, już wkrótce!

Możesz również polubić…

Leave a Reply