Podróżnicze podsumowanie roku 2020

Rok 2020 był wyjątkowy na wszystkich możliwych poziomach i na pewno długo pozostanie w naszej pamięci (chociaż ja chętnie zamknęłabym go w pudełku „zapomnieć”). Na szczęście nikt z nas, ani naszych najbliższych nie zachorował. Kilkoro naszych znajomych nie miało już takiego szczęścia, a niektórzy z nich stracili członków rodziny. Z takiej perspektywy podróże przestają mieć większe znaczenie. Tyle, że dla nas ograniczenia w podróży nie oznaczają tylko odwołanych wakacji na Sri Lance (dalej mam naiwnie nadzieje, że się uda w 2021), ale również brak możliwości spotykania się z rodzinami i znajomymi w Polsce. W 2020 obchodziliśmy naszą 10 rocznicę ślubu. W planach była podróż bez dzieci na Malediwy albo do Nowego Jorku. W zamian za to udało nam się pojechać na weekend do SPA 🙂 Chcieliśmy też pokazać dzieciom Barcelonę i miejsca, gdzie się poznaliśmy. Z tego też nic nie wyszło. Tomek skończył 40 lat. Miała być wielka impreza, była tylko niewielka garstka znajomych (to i tak szczęście, bo we wrześniu było relatywnie bezpiecznie). Pierwszy raz spędziliśmy Święta Bożego Narodzenia w Szwecji tylko we 4. Było dosyć smutno i nudno… A pogoda nie pomagała w utrzymaniu dobrego humoru.

Wiem, że co prawda sam tytuł posta brzmi trochę absurdalnie, ale postanowiłam, mimo wszystko, skupić się na pozytywach i zebrać wszystkie nasze tegoroczne podróże i wycieczki. A wbrew pozorom nie siedzieliśmy w domu.

Zanim jeszcze zaczęło się całe covidowe szaleństwo, nieświadomi tego co nas czeka w 2020, powitaliśmy Nowy Rok wraz ze znajomymi w Brukseli. Mimo, że nie obyło się bez problemow (chorób), zwiedziliśmy kilka ciekawych miejsc (m.in. Muzea Pociągów, Historii Naturalnej, Komiksów, Park Miniatur Europa). Poza tym mieszkaliśmy zaraz przy placu św. Katarzyny, gdzie odbywa się coroczny jarmark świąteczny, absolutnie warty polecenia!

Również w styczniu wybrałyśmy się z Gabrysia na babski weekend do Göteborga, który też niestety nie przebiegł wg planu (problemy z pociągiem i spore opóźnienie). Ale mimo, to odwiedziłyśmy po raz kolejny Universeum, byłyśmy w kinie i spędziłyśmy trochę czasu bez chłopaków 🙂 A więcej o tym co robić z dziećmi w Göteborgu znajdziecie w naszym starym wpisie.

W lutym, zanim jeszcze corona zaatakowała Europe, pojechaliśmy na narty do Włoskiej Folgarii. Chyba ten początek roku nie był dla nas najlepszy, bo Gabrysia spędziła 3 dni w łóżku z gorączką, a Adaś spadł z łóżka, rozciął brodę i potrzebował szwów… Mimo to, główne cele wyjazdu zostały osiągnięte. Adaś i Tomek załapali bakcyla i chcą jeździć z nami na nartach! Poza tym spędziliśmy trochę czasu w rodzinnym gronie (byliśmy razem z moimi rodzicami, siostrą i jej rodziną), co już nie było nam dane przez resztę roku. Z Włoch wyjeżdżaliśmy w ostatniej chwili zanim zaczęło być niebezpiecznie. Mieliśmy też szczęście, bo jechaliśmy autem i nie musieliśmy tłoczyć się z ludźmi na lotnisku i w samolocie. Och jak bardzo teraz tęsknię za śniegiem i Alpami. Wyjazd na narty w lutym 2021 stoi dalej pod wielkim znakiem zapytania.

Nadszedł marzec, a wraz z nim zamykanie granic, ograniczenie kontaktu z innymi, w niektórych krajach całkowity lockdown. Nas to na szczęście nie dotknęło, restrykcje w Szwecji były i dalej są na prawdę niewielkie w porównaniu z innymi krajami. Ale nagle nie mogliśmy iść do kina, do sali zabaw, spotkać się ze znajomymi. Postanowiliśmy, więc przeznaczyć jak najwięcej czasu na poznawanie okolicy i spędzanie czasu na dworze. Wiem, że kiedyś już pisałam, że przejechaliśmy nasze Skåne wzdłuż i wszerz w poszukiwaniu ciekawych miejsc. Ale teraz musimy przyznać, że wcześniej nie byliśmy prawie nigdzie. Poznawanie okolicy stało się dla nas też dużo łatwiejsze w tym roku, bo w końcu, po tylu latach, zakończyliśmy przygodę z wózkiem dla dzieci. I nagle żadna leśna czy kamienista ścieżka nie była już problemem.

Spędziłam trochę czasu przeglądając całą mapę Skåne, przeczytałam całkiem sporo rad na grupach facebookowych i zrobiłam dosyć długą listę miejsc do odwiedzenia. I tak zaczęliśmy odhaczać kolejne miejsca. W każdy weekend odwiedzaliśmy nowy rezerwat przyrody albo park narodowy. Jeszcze wiosną poznawaliśmy ścieżki i place zabaw w Skrylle, byliśmy w 2 PN: Stenhuvud (nasz ulubiony) oraz Dalby Söderskog (najmniejszy PN w Szwecji), grillowaliśmy w Snogeholm, spędziliśmy moje urodziny w Fulltofta (bardzo ciekawe Natur Centrum oraz ścieżka w koronach drzew), szukaliśmy schronienia przez wiatrem i deszczem w lesie Svaneholm oraz świętowaliśmy Dzień Matki w rezerwacie Kullaberg.

Pod koniec maja wyjechaliśmy na długi weekend do Smalandii. Głaskaliśmy łosie podczas safari w Markaryd, obeszliśmy dookoła jezioro Käv w PN Store Mosse, bawiliśmy się w kowboi w Miasteczku High Chaparall oraz zwiedziliśmy starą kopalnię wapnia, czyli Tykarpsgrottan.

W czerwcu, dla odmiany, postawiliśmy na trochę inne wycieczki. Po raz pierwszy mieliśmy okazję jechać drezynami rowerowymi w Österlen, a w słynne szwedzkie Midsommar bawiłam się z dziećmi w Skånes Djurpark. 2 dni później pojechaliśmy poznać niewielkie miasto na północy Skåne, czyli Ängelholm, a tam świetnie się bawiliśmy w parku i lesie trolli oraz odwiedziliśmy lokalne Muzeum Kolejowe. Początek wakacji to też m.in. wizyta nad jeziorami: Finja, Vomb i Arie oraz wycieczka do pobliskiego Trelleborga.

A potem nagle granice się otwarły i nareszcie dzieci mogły wyjechać do Polski. Najpierw był tydzień spędzony u babci w Szczecinie, a tam m.in. wizyta w Krzywym lesie i Muzeum Komunikacji, które w tym roku było niestety wielkim rozczarowaniem, bo ze względu na covid, nie wolno było wsiadać do tramwai, samochodów ani motorów.

Po powrocie z Polski, pojechaliśmy na 3 dni do Österlen, czyli na wschód Skåne. Tam spacerowaliśmy po sielskich wzgórzach Brösarp, plażowaliśmy na pięknej plaży Haväng, odwiedziliśmy zamek Glimmingehus, muzeum samochodów w Simrishamn, tajemnicze Ales Stenar i inne mniejsze perełki.

Kilka dni później siedziałam już z dziećmi w samolocie do Polski. Tym razem Gabrysia i Adaś mieli spędzić 2 tygodnie u moich rodziców w Grodźcu. Dla Adasia były to pierwsze wakacje u dziadków bez nas i na szczęście zakończyły się sukcesem (czyli Adaś zaczął mówić po polsku :)). U dziadków, wiadomo, szaleństwo od rana do wieczora. Basen i trampolina w ogrodzie, wycieczki do stadniny, do wesołego miasteczka, do kina czy muzeum. My w tym czasie pojechaliśmy na weekend do SPA w Tylosand k. Halmstad, po drodze robiąc długi spacer w Hovs Hallar.

Po raczej deszczowym lipcu nadszedł piękny i upalny sierpień, a my dalej nie próżnowaliśmy. Udało nam się zrealizować chociaż jeden z planów na ten rok, czyli odwiedzić jakieś wesołe miasteczko. W Szwecji wszystko zamknięte cały sezon, ale nie w sąsiedniej Danii. Zrobiliśmy dzieciom niespodziankę i zabraliśmy je do Legolandu w Billund. To był fantastyczny weekend. Bawiliśmy się od rana do wieczora przez całe 2 dni, a dodatkowo skorzystaliśmy z super promocyjnej ceny na noclegi w Hotelu Legoland. Jeżeli chcecie poczytać jak wyglądała wizyta w parku rozrywki w czasach covid, to zajrzyjcie tu.

Kolejne upalne dni zaprowadziły nas na plaże w pobliskim Skanör oraz na nasze tegoroczne odkrycie, czyli na bezludną wyspę Hallands Väderö. Na kolejne dwie wycieczki pojechaliśmy znowu do Danii. Odkryliśmy m.in. przepiękny klif Mön oraz tamtejsze Geocentrum oraz odwiedziliśmy zamek Gavnö i testowaliśmy tamtejszy park linowy (mają trasy przystosowane nawet dla takich skrzatów jak Adaś, więc cała rodzina mogła się wspinać).

We wrześnio udało nam się też w końcu pojechać na rowery na wyspę Ven. To chyba najdłużej planowana wycieczka, która jakoś nie mogła dojść do skutku całe lato. Ale w końcu się udało! Pod koniec września była oczywiście obowiązkowa wizyta w krainie jabłek, czyli w Kivik. A potem pierwszy raz od dawna mieliśmy gości. Przyjechała moja siostra z chłopakami, więc po raz kolejny testowaliśmy place zabaw i leśne ścieżki w Skrylle oraz odwiedziliśmy nasze Muzeum w Malmö.

W październiku, wbrew wszystkiemu, udało się nam nam w końcu wyjechać na prawdziwy urlop. Nie był to co prawda planowany Izrael, ani Barcelona, ani już zamówiona i odwołana włoska Apulia. Polecieliśmy na Rodos i tam łapaliśmy ostatnie letnie promienie słońca i ładowaliśmy baterie przed kolejnymi szarymi miesiącami. Miejsce, w które pewnie nie pojechalibyśmy w innych okolicznościach, okazało się naszym tegorocznym rajem 🙂

Po powrocie do Szwecji kontynuowaliśmy nasze lokalne wycieczki. Oglądaliśmy foki w rezerwacie Måkläppen, szukaliśmy zagubionych prezentów w zamku Bosjökloster, liczyliśmy cukierki w witrynach sklepowych w Lund oraz oglądaliśmy miejski park przemieniony w zimową krainę.

Trochę tych lokalnych wycieczek było i post pt. ” Skåne z dziećmi” wymaga definitywnie aktualizacji. Ale to już w przyszłym roku 🙂 A szczegóły naszych tegorocznych wycieczek w Skåne znajdziecie tu.

Po raz pierwszy nie mamy żadnych planów podróżniczych na przyszły rok. Mamy masę marzeń, ale boje się cokolwiek planować i znowu wszystko odwoływać…. Czy uda się pojechać na narty? Spędzić Wielkanoc w Szczecinie? Odwiedzić moich rodziców? Pojechać gdzieś na majówkę? Na wymarzoną Sri Lankę? Szwecja obiecuje zaszczepić wszystkich powyżej 18 rż do końca czerwca, co daje wielką nadzieję na powrót do normalności, ale czy tak będzie? Oby się nam udało dotrwać do końca pandemii w zdrowiu i nie zwariować.

Rok 2021 będzie lepszy. Musi być. Dobre rzeczy się nam przytrafią. Jeszcze będzie normalnie! Tego Wam życzymy z całego serca na ten Nowy Rok!

Możesz również polubić…

Leave a Reply